Byłaś w sekcie! Tymi słowami zostałam przywitana po kilkunastu miesiącach nieobecności i zerwanego kontaktu. Nawet sobie sprawy nie zdawałam, że funkcjonuję w sekciarskim systemie. Z czasem, gdy wątpliwości były coraz głośniejsze, tłumaczyłam je, przekonywałam siebie, usprawiedliwiałam i szukałam dobrych punktów, których mogłam się chwycić. W ten sposób można trwać latami, aż do momentu “wyprania mózgu” i myślenia tak jak pozostali wyprani uczestnicy grupy. Każda próba jakiejkolwiek wzmianki, abym przejrzała na oczy, kończyła się fochem. Byłam niczym zabetonowana, uparta i utwierdzona w swojej racji oraz w racji sekty osoba.
Bądźcie uważni na to, co dzieje się dookoła. Może ktoś z Waszych bliskich potrzebuje pomocy albo Ty sam jesteś w patowej sytuacji? Myślisz, że sekta to odległy wytwór? Rzeczywistość może być zupełnie inna.
Słowo sekta przywołuje na myśl religijnych oszołomów, którzy w imię czegoś tam zbierają się, obrzędują i robią wodę z mózgu młodym adeptom. Nic bardziej mylnego. Sekty w dzisiejszych czasach działają nawet legalnie więc tym trudniej ocenić, że padło się ofiarą ich systemu.
Pojęcie sekty XXI wieku
Słowo sekta oznacza grupę społeczną, która charakteryzuje się izolacją od reszty społeczeństwa. Ma własną hierarchię ważności oraz przewódcę, który stoi na czele. Zatem za sektę można uznać każdą grupę, która mając silnie rozwiniętą strukturę władzy, narzuca swoją wolę jednostce, traktując ludzi w sposób instrumentalny.
Inny, bardziej szczegółowy opis sekty jako pewnego rodzaju biznesu mówi, iż sekta “to grupa głosząca teologię sukcesu, odwołująca się do ludzkiej chęć posiadania, rozbudzająca nadziejęna potencjalny sukces życiowy czy uzyskanie niebotycznych korzyści finansowych przy niewielkim nakładzie sił i środków. Są to zazwyczaj prowadzące działalność rynkową potężne konsorcja finansowe o charakterze wielopoziomowym („multilevel-marketing” lub „network-marketing”). Niektóre z nich mogą, choć nie jest to wymóg formalny, posiadać charakter piramidalny, gdzie pieniądze są gromadzone za „zapisanie się” do tego „systemu”, zaś zarabianie (bogacenie się) polega na zapraszaniu (werbowaniu) innych, którzy później zrobią to samo, tzn. wprowadzą do grupy („systemu”) innych”. Więcej przeczytasz w artykule o pajęczynach sekt ekonomicznych – polecam, treściwe i otwierające oczy rzeczy na problem współczesnych sekt.
Jeszcze inne pojęcie, mówi, że “sekta ekonomiczna może jest biznesem, lecz nie jest naszym biznesem. Cały czas jesteśmy wychowywani w tym środowisku w atmosferze oczekiwania na sukces. Sekta ekonomiczna ma często związek z marketingiem sieciowym. Chodzi tu o takie organizacje, których struktura ma kształt piramidy. Masz prawo do niepokoju, jeżeli widzisz, że w firmie główny nacisk kładziony jest nie na jakość Twojej pracy, lecz na to, abyś przyłączył do systemu dużą ilość nowych osób. Czubek fundacji wzbogaca się w takich systemach kosztem osób niżej usytuowanych w hierarchii … Struktura osób awansujących jest zresztą również precyzyjnie umodelowana. Przechodzimy tam określone stopnie, uzyskujemy odznaczenia i przywileje, przypominające strukturę wtajemniczenia masonerii” więcej przeczytasz w artykule jak nie stać się niewolnikiem czyjegoś sukcesu.
Sekty i ich rodzaje
Kiedyś, sekta kojarzyła mi się z religią. Okazuje się, że to pojęcie jest o wiele szersze.
Sekty religijne: i tych jest najwięcej, swoją działalność opierają na określonej doktrynie.
Sekty polityczne: np. siatki terrorystyczne.
Sekty edukacyjne lub terapeutyczne: ich działalność polega na prowadzeniu licznych seminariów, warsztatów, szkoleń, w których uczestnictwo kosztuje sporo pieniędzy. Uzależniają swoich klientów obiecując im oświecenie, czy doświadczenie jedności ze wszechświatem.
Sekty ekonomiczne: działalność bazująca na ludzkiej chciwości, obiecująca swoim zwolennikom przepis na idealny biznes i spektakularne korzyści biznesowe. Ze swojej strony wrzuciłabym do tego koszyka biznes MLM i to o nim napiszę w dalszej części.
Etapy psychomanipulacji w sektach
Usłyszawszy od znajomego, że byłam w sekcie, zmarszczyłam brwi i odpowiedziałam “puknij sie w czoło”. Jednak, gdy z ciekawości zasiadłam do internetu i zaczęłam czytać, stwierdziłam, że miał rację.
“Psychomanipulacja to zaplanowane, ukryte i celowe działanie, które rozgrywa się zawsze w sferze ludzkiej świadomości i dotyczy wyłącznie zmian negatywnych. Odnosi się do metod oddziaływania psychologicznego, stosowanych przez manipulatora wobec poszkodowanych, w celu uzyskania zaufania i posłuszeństwa. Działania takie mają charakter zorganizowany i nastawione są na dezorganizację jednostki, bądź grupy manipulowanej przez destrukcję postaw, tożsamości, poglądów, zachowań i przekonań, według uznania manipulatora. Steruje on nieświadomymi kontroli ofiarami, wzbudzając w nich poczucie sprawstwa. Współpracują one z manipulatorem, ponieważ ten oferuje im troskę, pomoc i wsparcie…Techniki psychomanipulacji w sektach stosowane są podczas werbunku i adaptacji osób przystępujących do grup” więcej przeczytasz w treściwym artykule o psychomanipulacji w sektach.
Moja droga wejścia i wyjścia z sekty ekonomocznej
Parę lat temu postanowiłam, że małymi krokami muszę uporządkować swoje życie. Chcąc bardziej zadbać o siebie i o swoje ciało zaczęłam zdrowo się odżywiać. Czytałam sporo artykułów. Oglądałam filmiki. Odstawiłam mięso. Zrezygnowałam ze słodyczy. Zminimalizowałam przyjmowanie cukru. Nadal byłam istotą zagubioną. Wiedziałam, że muszę zmienić swoje życie.
Zwerbowanie do sekty – początek
😲 Pierwszy kontakt może być przypadkowy, ulotka na ulicy, gazetka wysłana pocztą, rozmowa na ulicy, pukanie do drzwi, zaproszenie na spotkanie, kurs. Kluczowym celem jest rozbudzenie ciekawości.
Więc któregoś dnia, podczas pikniku sportowego podeszła do mnie uśmiechnięta i energiczna dziewczyna. Chciała przeprowadzić ankietę. Zadała dwa pytania i w ramach rewanżu zaprosiła na bezpłatne badanie analizy składu ciała. Umówiłam się. Przyszłam na badanie i po spotkaniu zapisałam się na 3-dniowy kurs, coś o zdrowym jedzeniu. Pomyślałam, że akurat teraz, gdy owy temat mam na tapecie, przyda mi się dodatkowa wiedza, podekscytowałam się.
Muszę tu wspomnieć, że Klub Zdrowego Odżywiania, bo tak nazywało się to miejsce, był pełen radosnych ludzi. Zostałam mile przywitana. Wszyscy uśmiechnięci aż super było w takiej atmosferze usiąść i być.
Na wejściu otrzymałam opiekuna (czyli dziewczynę, która mnie zwerbowała). Była ciągle przy mnie obecna. Wypytywała mnie jak się czuję, jak minął dzień. Z racji tego, że weszłam na program zdrowego żywienia, musiałam przesyłać zdjęcia swoich wszystkich posiłków, by opiekun mógł ocenić, co jem i czy jem dobrze.
Właśnie w tym czasie zaczął się kolejny etap manipulacji, czyli uwodzenie. Można by rzec, że to przedsionek sekty.
Uwodzenie – pokazywanie zalet sekty
😲 Uwodzenie jest kolejnym etapem, który ma za zadanie przywiązać zwerbowanego. Dezinformacja, niemówienie wszystkiego, zdobywanie zaufania np. spoufalanie się, okazanie zainteresowania naszymi problemami, chęć pomocy. Rekruterzy są wyczuleni na osoby osamotnione, szukające celu życia, przeżywające kryzys psychiczny lub finansowy.
Osoba, która mnie zwerbowała była iście sympatyczna. Pytała, jak się czuję, co słychać okazując przy tym żywe zainteresowanie moimi sprawami. Zalewało mnie morze dobroci. Wszyscy się uśmiechali, pytali co u mnie, to było bardzo atrakcyjne uczucie, przeciwieństwo dzieciństwa gdzie nikt się mną nie interesował.
Na koniec 3-dniowego kursu zostałam zaproszona na krótką rozmowę. Przedstawiono mi program miesięczny za określoną kwotę plus zakup suplementów, również za określoną kwotę. Poinformowano, że same wykłady bez zakupu supli nie wchodzą w grę.
Była to dla mnie spora ilość pieniędzy, lecz i na to znalazło się rozwiązanie – możesz mieć wszystko taniej pod warunkiem, że zaprosisz na kurs minimum 2 osoby i one zgodzą się tak jak Ty wejść na program – zakomunikowała mi opiekunka. Tak też uczyniłam.
Podpisałam kontrakt i tym ruchem znalazłam się w “zaszczytnym” gronie niezależnych partnerów. Wszystko działo się tak szybko. Miałam wrażenie, że tylko czekano na moje TAK. Od razu właścicielka klubu wyciągnęła swój telefon i zaczęliśmy podpisywać kontrakt. Czułam się jak w potrzasku, bez ruchu. Brakowało mi w tym momencie zdecydowanego NIE.
Po podpisaniu kontraktu nastał intensywny czas. Wykłady, spotkania, podsuwanie literatury, warsztaty, rozmowy z liderkami, rozmowy z członkami klubu, rozmowy z podopiecznymi- małymi krokami zaczął się zakamuflowany proces polegający na wpajeniu pewnych ideologii.
Poniżej parę ujęć z tego okresu. Na zdjęciach uśmiech i spełnienie a w środku wątpliwości i ciągłe pytania, czy to tędy droga?
Przekształcanie – wpajanie zasad sekty
😲 Izolacja: zadania grupy stają się ważniejsze niż ostrzeżenia rodziny. Sekty mogą nas nawet od niej oddzielić dzięki technikom wzbudzania zaangażowania i podtrzymywania konsekwencji. Już od początku prosi się nowego członka o publiczne ujawnienie swoich celów – gdy zaczynamy głosić nowe poglądy, których nie jesteśmy do końca pewni, to w ten sposób przekonujemy także siebie o ich słuszności. „Nowa rodzina” zaaranżuje wiele nowych zajęć w licznych spotkaniach. Informacje mogą być przekazywane w tak szybkim tempie, że nie będzie możliwości ich wszystkich przyswoić. Umysł przytłoczony ich nadmiarem zrezygnuje z ich oceniania.
Nazwałabym ten proces manipulacją w białych rękawiczkach. Osoby z mojego polecenia, wchodzące na 3-dniowy program z automatu stają się moimi podopiecznymi. Jak wiadomo podopiecznymi trzeba się “opiekować”, a opieka wymaga warsztatu i wiedzy (choć w tym przypadku nie koniecznie). Więc zaczynają się kolejne szkolenia. jak duplikować opiekuna. Muszę być obecna na zajęciach, bo przecież “Twoi ludzie” będą. W ten oto sposób coraz więcej czasu poświęcam na przychodzenie do Klubu.
Z jednej strony czułam presję, a z drugiej wydawało mi się, że panuję nad tym, że to moje decyzje.
Ważne jest w tym momencie, by pamiętać po co się weszło do grupy. Ja niestety zapomniałam. Chciałam zdobyć wiedzę o zdrowym odżywianiu, a dałam się namówić na zakup suplementów, a potem, by móc je kupować taniej, zaczęłam zapraszać znajomych i zapisywać ich na programy. To nie był mój początkowy cel. Zgubiłam go z oczu. Machina ruszyła.
Utrwalanie lojalności wobec lidera sekty
😲 Monopolizacja postrzegania: nowa tożsamość poprzez ciągłe powtarzanie tych samych formułek, czytanie tylko i wyłącznie polecanych książek. Jeśli ktoś zacznie zadawać niewygodne pytania, zachęca się go do autocenzury myśli. To etap scementowania nowego stylu bycia. Adept izoluje się od rodziny, uzależniając się od grupy.
Jeśli do tego etapu zwerbowany nie odszedł, zaczyna się utrwalanie lojalności. Kreowania takiej atmosfery, takich zdarzeń, z których trudno jest się wyplątać.
Więc będąc na tym etapie, odeszłam ze swojej etatowej pracy. Klapki na oczach i wizja sukcesu pchały mnie w ramiona bezwzględnej machiny.
Zaczął się okres ciężkiej pracy. Niby samodzielny partner a na wszystkich zajęciach MUSIAŁAM być. Klub i wykłady rano, klub i wykłady wieczorem, spotkania biznesu, dzień klubowicza, spotkania organizacyjne, łączenie się na zoomie. Od poniedziałku do piątku, od rana do wieczora, plus wyjazdy szkoleniowe na weekend opłacane z własnej kieszeni. Zaniedbywałam rodzinne spotkania, towarzyskie wyjścia ze znajomymi. Moim światem stał się klub.
Dzieląc się wątpliwościami, które pojawiały mi się w głowie, zaraz znajdowała się na nie recepta. Posłuchaj medytacji, przeczytaj książkę, dasz radę, zobacz tyle już przeszłaś, ja Ci pomogę. Zakłamując rzeczywistość, oddawałam część siebie tej organizacji. Czułam, że tracę kontakt z samą sobą. Podskórnie czułam, że coś tu nie gra.
Wcześniejsze uczucie miłości do werbownika zamieniają się na poczucie zobowiązania. Pojawiają się kary i nagrody. Trafiłam do psychologicznego więzienia, w którym sama byłam strażnikiem.
Pnąc się po drabinie hierarchii, zaczęłam zauważać, że tu nie chodzi o człowieka, a oto, ile osób przyprowadzi do biznesu. Szkolenia i wyjazdy nie miały nic wspólnego z poszerzaniem wiedzy, zaś uczyły mnie, w jaki sposób “manipulować” człowiekiem, by uzależnić go od produktów i w jaki sposób budować swój biznes (czytaj piramidę), dzięki, któremu Ci na górze liczą mamonę.
Poniżej parę wpisów z mojego konta na FB z tego okresu.
Jak wyszłam z sekty
Kuszą szczęściem, obiecują raj na ziemi. To, że łykniesz przynętę, nie oznacza, że usmażysz się na patelni.
Budzące się wątpliwości
Coraz częściej miewałam wątpliwości. Nachodziły mnie różne myśli, ciało zaczęło się buntować. Na rok czasu odseparowałam się od świata zewnętrznego. Pozyskiwałam nowych klientów. Wkręcałam ludzi do biznesu. Jeździłam na szkolenia. Kupowałam nowe ciuchy i kosmetyki. Chciałam pokazać światu jak zajebiście żyję. Korzystałam z technik, których się nauczyłam. Myślałam, że tak trzeba. Odrzucałam wątpliwości pojawiające się w głowie, iż manipuluję człowiekiem, że chcę wzbudzić w nim chęć wejścia w mój wspaniały świat sukcesu.
Robiłam zdjęcia wyjazdów szkoleniowych, które drogo mnie kosztowały, ale ładnie wychodziły na facebokowym profilu. Obserwowałam uśmiechnięte twarze, mówiące o gigantycznych sumach z zarąbistego biznesu. Słuchałam wykładów lekarzy, którzy zresztą współpracowali z firmą, dla uciszenia wątpliwości. Sztuczność i manipulacja zamknięta szczelnie w butelce z napisem SUKCES – dasz radę, jak nie Ty to kto, ja dałam to i Ty dasz i takie bla bla bla.
Prowadziłam własny panel dla 400 osób. Połechtało to moje ego. Uznania, gratulacje i podziękowania po zakończeniu szkolenia, powodowały, że ego rozgaszczało się wygodnie w mym sercu.
Zaplanowany firmowy wyjazd zagraniczny. Kilka tysięcy ludzi z Europy i Afryki, śmiechy, głośna muzyka, światła, euforia, adrenalina. Wszystko możesz, spełniaj marzenia, jesteś tego warta … i tak w koło i w koło i w koło, aż sama jestem zdumiona, gdy prowadząc wykład dla nowych adeptów, usłyszałam sama siebie – zaczęłam używać tych samych sformułowań.
Narastające wątpliwości
Im więcej dajesz, tym więcej chcą. Im więcej robisz, tym więcej wymagają.
Brak znajomych, nikt nie dzwoni. Brak czasu dla rodziny. Zaciąganie długów. Zasady przyjęcia do biznesu okazały się nie do końca wszystkimi zasadami. Im dalej w las, tym więcej rzeczy się dowiadywałam i coraz bardziej opadały mi ręce.
Rodziła się frustracja i wqurw “nie tak to miało wyglądać”!!!
To było okropne uczucie. Czułam, że coś się dzieje, ale nie umiałam tego nazwać, nie miałam siły wyjść, bo przecież poświęciłam na “sukces” tak dużo energii. To istne szaleństwo, istne uzależnienie.
Spojrzenie prawdzie w oczy
Gwoździem do trumny, za który dziś dziękuję, była sytuacja z moim dystrybutorem. Pożyczył ode mnie produkty i się ulotnił. Zero kontaktu. Usłyszałam, że sama jestem sobie winna, bo jako doświadczony sprzedawca mogłam przewidzieć sytuację. Po wielu znojach, pieniądze udało się odzyskać, ale sporo zdrowia mnie to kosztowało.
Miał być sukces, a są długi. Miało być zdrowo, a podupadłam na zdrowiu, bardzo dużo schudłam, zatrzymał mi się okres, zaczęłam mieć problemy żołądkowe. Miał być niezależny partner, a sporo ludzi mówiło mi co i jak mam robić. Miała być pomoc innym w nauce zdrowego odżywiania, a wyszła manipulacja i werbowanie jak największej liczby ludzi do biznesu. Miałam być taka zajebista, a zaczęłam przez swoją postawę tracić wcześniejszych znajomych.
Nie tak, to wszystko miało wyglądać!!!
Decyzja i działanie – wyjście z sekty
Po świętach poprosiłam o rozmowę z opiekunem i zrezygnowałam z “pracy“. Popracowałam do końca miesiąca i opuściłam klub. Sama gotowość do rezygnacji była ważnym krokiem. Byłam tak pewna swojej decyzji, że żadne przekonywania i rozmowy nie były w stanie mnie od niej odwieść.
Razem ze mną odeszły dwie inne dziewczyny. Miały podobne odczucia do moich.
Wyszłam totalnie podłamana psychicznie i zniszczona wewnętrznie. Przeszłam załamanie wiary w siebie i w ludzi. Zamknięta w sobie, oszukana, otarłam się o depresję. Czułam się psychicznie zgwałcona. Do dziś mam niesmak, gdy pomyślę o swojej naiwności i przypomnę pracę w tym miejscu.
Porozdawałam ludziom wszystkie gadżety firmowe: plakietki, wisiorki, smycze, kurtki, kubki, szejkery, miksery, wagę. Wykasowałam wszystkie wiadomości z tej firmy. Z chwilą odejścia urwał się również kontakt z grupą – raptowny brak telefonów z pytaniami, jak się czuję, brak lajkowania i komentowania postów. Mimo że sama wyszłam, to poczułam się odrzucona. Jeszcze bardziej utwierdziłam się w przekonaniu, że klubowe relacje oparte były na kłamstwie, chęci kontroli i czerpaniu zysków.
Gdy ostatnio, na jednej ze stron na facebooku zobaczyłam bliskiego i serdecznego znajomego, który poleca “te” produkty, wszystko odżyło. Wiem, że świata nie zbawię, ale czuję, że muszę napisać ten artykuł. Jeśli choć jedna osoba głęboko zastanowi się, zanim wejdzie w układy MLM, to będę zadowolona.
Jak rozpoznać, że ktoś bliski jest w sekcie
Do sekty może trafić każdy bez względu na wykształcenie i status społeczny. Każdy z nas ma niezaspokojone potrzeby, które mogą spotkać się z ofertą proponowaną przez daną grupę – w moim przypadku był to temat zdrowego odżywiania.
Klub Zdrowego Odżywiania odwiedzały przeróżne osoby: studenci, kobiety po ciąży, matki, osoby samotne, starsze, osoby, którym lekarz powiedział, że mają zmienić styl życia. Mało kto trafiał do klubu, by otwierać biznes i werbować ludzi. Większość chciała schudnąć, poprawić kondycję skóry, uporać się z cukrzycą, tarczycą czy wysokim ciśnieniem. Dopiero na kolejnych etapach, po wywiadach z opiekunami następował etap włączania podopiecznych do systemu (najpierw by taniej jeść, potem by zarobić parę groszy a na koniec pozyskiwać coraz więcej klientów i włączać ich do systemu).
Do sekty można trafić przez cały rok: na szkoleniu, wyjeździe, kursie, u psychologa, u coucha, na pikniku, koncercie, w grupie modlitewnej, w internecie – ja zostałam zaczepiona na pikniku sportowym z prośbą o udział w krótkiej ankiecie.
Klub Zdrowego Odżywiania działał poprzez: wychodzenie z ulotkami lub ankietami na ulicę; organizując w klubie co miesiąc dzień zdrowego odżywiania, na który mógł przyjść każdy; spotkania z uznanym doktorem od spraw otyłości; obecność na wydarzeniach sportowych; piknikach rodzinnych gdzie oferowano bezpłatne badanie analizy składu ciała; obecność w sklepach i galeriach podczas różnych wydarzeń i świąt).
Sygnały ostrzegawcze:
zmiana osobowości osoby, która weszła do sekty
zamknięcie w sobie, sprawianie wrażenia nieobecności
nowy sposób odżywiania, nowy styl ubierania,
utrata zdolności krytycznego spojrzenia, brak poczucia humoru, obrażanie się
zanik zainteresowania rzeczami, które wcześniej były ważne i cenione
niezwykłe podniecenie i witalność
zafascynowanie nową grupą, literaturą, spotkaniami
Co robić gdy ktoś bliski jest w sekcie
Nie atakować, nie krytykować
Z doświadczenia wiem, że każda próba pokazywania mi, że popełniam błąd, kończyła się fochem. Wiedziałam lepiej. Nie byłam w stanie przyjąć innych, negatywnych komunikatów o grupie, w której byłam. Miałam wrażenie, że ludzie oceniają mnie i moje wybory. Odcinałam się od tych emocji i od tych ludzi.
Prowadzić konstruktywną rozmowę i przebywać z daną osobą jak najwięcej czasu
W rozmowach używać słów “akceptuję Ciebie, ale nie akceptuję twojej grupy”. Dlaczego to takie ważne? Bo w pewnym momencie adept może zacząć zauważać negatywne strony danej grupy. Zacznie mieć wątpliwości i będzie chciał o nich z kimś porozmawiać i lepiej, aby to był ktoś z poza grupy. Jeśli osoba ta nie będzie miała kogoś bliskiego, ze znajomych, z rodziny, z którymi mogłaby porozmawiać o wątpliwościach, to sprawy w swoje ręce weźmie lider i rozwieje je raz na zawsze (oczywiście na swoją korzyść).
Gromadzić jak najwięcej informacji o grupie
Im więcej informacji tym łatwiej potem pomóc danej osobie.
Nie pożyczać pieniędzy
Może to ukrucić działanie w sekcie. Pamiętam, gdy musiałam pożyczać pieniądze, bo brakowało mi na zakup produktów, na wyjazd na szkolenie. Nie chciałam jechać, lecz z każdej strony słyszałam, że skoro chcę budować biznes, a przecież chcę, bo sama mówiłam, to muszę jechać.
Być obecnym
Warto zachęcać osobę do samodzielnego myślenia, zadając pytania w taki sposób, aby musiała wyjaśnić sens praktyk, wierzeń i wymagań stawianych przez grupę.
Jak nie paść ofiarą sekty
Jedyną zasadą, której nie zastosowałam w swoim przypadku, było BRAK PRAWDY. Zwiedzona wizją sukcesu sama siebie oszukiwałam.
Bądź szczery wobec siebie samego
Są pewne zachowania grup, które powinny nas zaniepokoić: nadzwyczajna życzliwość, zwalająca z nóg dobroć, rozlewające się morze miłości. Gdy czujemy, że trudno nam, tak po prostu wyjść, odmówić, powiedzieć NIE, może to być sygnał ostrzegawczy, że mamy do czynienia z sektą?
Jeśli ktoś wobec nas jest nachalny, nie przyjmuje naszej argumentacji, ma na wszystko gotową odpowiedź, może stać za tym jakaś organizacja?
Jeśli ktoś wypytuje nas o rodzinę, sytuacje życiowe może to być sygnał, że zbiera informacje o nas, by potem móc w łatwy sposób kontrolować sytuacje.
Słuchaj swego ciała. Jeśli intuicja Ci podpowiada, że się coś dzieje, to znaczy, że się dzieje!!! Przyjrzyj się temu i nie odwracaj oczu od prawdy.
O wątpliwościach rozmawiaj z zaufanymi ludźmi, najlepiej spoza nowego kręgu.
Porozmawiaj z osobami, które były i wyszły z tej grupy.
Obserwuj z uważnością
Bądź wyczulony jak słyszysz o biznesie i dużym zarobku.
Bądź czujny jak słyszysz o możliwości zarabiania bez żadnego doświadczenia (my Cię wszystkiego nauczymy).
Bądż uważny, gdy ktoś na FB lub IG zaprasza Cię do współpracy, na początku podając znikome informacje.
Niech włączy Ci się czujność, gdy słyszysz lub czytasz o możliwości prowadzenia biznesu z domu.
Wszelkie ogłoszenia na olx czy innych portalach pt. szukam trenerów odżywiania to nic innego jak werbowanie nowych członków, którzy mają przynieść konkretny zysk lub dać zarobić opiekunowi kasę i zdobyć kolejne kwalifikacje w hierarchii firmy.
Jeśli jesteś w grupie docelowej np. kobiety chcące, a nie mogące zajść w ciąże, mamy po ciąży chcące schudnąć, osoby chore (tarczyca, haszimoto, nowotwory, nadciśnienie itp), sportowcy i proponuje się Wam rozwiązanie w postaci zdrowego odżywiania, potem okazuje się, że dochodzi do tego suplementacja – bądźcie czujni. Werbownik zrobi wywiad i nim się spostrzeżesz, możesz mieć podpisany kontrakt i biznes do robienia.
Zadawaj dużo pytań, prześledź internet i opinie innych ludzi.
Osoby z biznesu MLM bardzo często nie mówią, iż są partnerami czy ambasadorami danych firm. Mamią kwiecistą gadką, pięknymi zdjęciami, efektami. Zapraszają na pokazy. Dopiero gdzieś w kolejnych etapach pada nazwa firmy, więc bądź czujny.
Jeśli ktoś na FB lub IG zaprasza Cię do biznesu, zapytaj o jaką firmę chodzi. Potem poszukaj informacji w necie, popytaj wśród znajomych.
Branże, które działają w MLM to głównie odżywianie, kosmetyki i środki czystości – więc jak przeczytasz, że Hania osiągnęła wspaniały efekt i schudła bez efektu jojo, dołączyła do tego zdjęcie potwierdzające, że mówi prawdę, a następnie zaprasza Cię na bezpłatne badanie, że Ty też możesz – to bądź czujny!
Rozwijaj się
Bądź świadomy swoich potrzeb.
Bądź asertywny, pilnuj swoich granic.
Komunikuj niezadowolenie.
Jeśli uważasz, że nic nie potrafisz to wiedz, iż to nie prawda. Umiesz dużo, a tylko umysł podpowiada Ci taki scenariusz w obawie przed nieznanym.
W każdej chwili możesz zrezygnować. Jeśli wydaje Ci się, że tak nie jest, to tylko manipulacyjna, gadka ze strony liderów.
Bądź świadomy i pytaj
Na koniec, podsyłam parę filmów – dla zobrazowania działania struktury MLM (spotkania motywacyjne, muzyka, wiwaty, przyjazna atmosfera, wmawianie, że MLM to nie piramida. Lider zna wszystkie Twoje wątpliwości i zanim je głośno wypowiesz, on już przed tym udzieli Ci na nie wyjaśnienia).
Firma AMWYA – produkty dla zdrowia i urody.
Polecam minutę 8-mą, gdzie doskonale widać pranie mózgu, jeśli ktoś ze sprzedawców zgromadzonych na sali miał jakieś wątpliwości, to ta wypowiedź prowadzącego na pewno mu je rozwiała.
Firma Herbalife – zdrowe odżywianie i aktywny styl życia.
Założyciel Herbalife, Mark Hughes i jego motywacyjne wystąpienie.
Parę słów od osoby, która była w MLM.
Jeśli działasz w MLM, to zapewne pojawi Ci się bunt, że tak nie jest, że nie mam racji. Zachowaj proszę, swoje uwagi dla siebie. Tu nie chodzi o to, kto ma rację, tylko o większą świadomość ludzi, którzy zamierzają wejść w biznes MLM. Tu nie chodzi o Ciebie.
Jeśli uważasz ten artykuł za wartościowy – proszę udostępnij dalej, aby trafił do jak największego grona. Może komuś uratuje skórę, poszerzy świadomość, otworzy oczy.
Jeśli sam byłeś w podobnej sytuacji, napisz w komentarzu swoje doświadczenie, podziel się spostrzeżeniami. Im więcej informacji tym większa świadomość.
MLM może być normalną pracą, ale ludzie sobie go niepotrzebnie kompikują, bo żeby prać suplementy, albo żeby kupić żel do kąpieli i dostać za niego rabat lub zwrot środków i pokazać że to działa nie potrzeba żadnych szkoleń i prania mózgu. Sami ludzie zgotowali sobie ten los…
Dziękuję za ten artykuł. Moja żona od 3 mieś. tkwi w sekcie MLM, nie mamy już o czym rozmawiać, nasze relacje są coraz gorsze. Nie ma potrzeby kontaktu z “normalnymi ludźmi”, jak przyjaciele, rodzina. Od rana do nocy tylko szkolenia, ciągle z telefonem, stosy kartek i innych nic nie wartych śmieci…no i mnóstwo wydanych pieniędzy na produkty. Walczę o utrzymanie małżeństwa i rodziny. Totalna destrukcja ale w oczach żony to sukces bo zbudowała już strukturę a po kolejnych otrzyma od firmy samochód do dyspozycji na 2 lata. W domu nie zajmuje się już niczym…
Dodam tylko, że była bardzo wierzącą osobą, obecnie zjeżdża po równi pochyłej w pustkę.
Pozdrawiam
Bardzo współczuję.
Nie znajduję w tej chwili żadnych słów ………
W moim życiu sprawdza się szczera rozmowa. Mówiąc rozmowa mam na myśli mówienie o sobie, swoich uczuciach, obawach i lękach. Może warto raz jeszcze usiąść do rozmowy i opowiedzieć szczerze swój ogląd rzeczywistości, pamiętając o dużej ilości miłości, współczucia i ciepła. 3 miesiące to krótki okres. Coś jej musi w tamtym miejscu dawać szczęście. Może “tam” otrzymuje coś czego brakuje jej w domu? (gdybam głośno). Gdybyś chciał porozmawiać napisz maila.
Trzymaj sie i odwagi!!!
Fajnie, że o tym napisałaś i że udało ci się przejrzeć na oczy oraz odejść. Ja spędziłam ponad 20 lat w sekcie SJ więc jestem bardzo wyczulona na programowanie neurolingwistyczne i próby manipulacji. Tak się jeszcze nad jedną sprawą zastanawiam. Otóż pewne firmy MLM oferują niby tanie produkty ale prowizja pośrednika jest uzależniona od zdobycia coraz to nowych klientów. Ci klienci podpisują pewne dokumenty online. Czy w tym wszystkim nie chodzi o gromadzenie gigantycznych baz danych osobowych po to żeby je odsprzedać innym firmom? Jeśli dane jednego klienta są warte średnio 0,70 zł a klientów jest 100 000 i ich dane odkupi 1 000 firm to widzę tu 70 mln zł zysku…
pozyskiwanie danych a potem ich sprzedaż – może być tak jak piszesz. Dziś też jestem wyczulona na wszelkiego rodzaju manipulacje – ot taka pozostałośc 🙂 Ps. 20 lat, wow, to kawał czasu.
Bardzo ciekawy artykuł. Podniósł moją świadomość na temat sekt XXI wieku. Szkoda tylko, że artykuł jest za bardzo subiektywny.
Przykro mi, że miałaś takie doświadczenia w MLM. Ja mam zupełnie inne. Ale widziałam i nadal widzę wielu liderów ukierunkowanych tylko na zysk. A idea biznesu poleceniowego nie została stworzona w tym celu. Uświadomiłaś mi, że byłam w sekcie edukacyjnej w zupełnie innej branży – Public Speaking. I tam właśnie coach guru stosował manipulacje emocjonalną i dawał darmową wiedzę (zachętę), aby zapisać się na kolejny kurs edukacyjny, gdzie zdobędę więcej wiedzy i nauczę się tego wszystkiego co on potrafi i doznam „zbawienia” jak było to opisane w artykułach, które przytoczyłaś.
Jak z tego wyszłam? Załamanie nerwowe, ciężka depresja kliniczna i długi finansowe. Kursy szkoleniowe bardzo drogie, ale obietnica zwrotu z inwestycji jeszcze większa, o ile wprowadzi się w życie, to czego się nauczyłam u guru coacha. Czyli kult sukcesu, pieniądza i sławy. Przemiana wartości Ego i moc ludzka ponad Bogiem i Łaską.
Nie żałuje tego czego doświadczyłam. Poznałam życie jakie nie byłoby mi dane gdybym nie była częścią systemu edukacyjnego, w którym byłam. To było super High Life. Niestety cena jaką zapłaciłam to nie tylko pieniądze, ale również mało nie straciłabym życia.
Dzisiaj wybieram Slow Life. Dzisiaj wybieram bardziej świadomie. Nadal uwielbiam rozwój osobisty i korzystam z wielu specjalistów. Tylko, że dzisiaj żadnego z nich nie stawiam na piedestale.
Odnośnie MLM to moja up line jest przecudowną osobą. Musiałam trochę poczekać aby zmienić up line na taką, która mi pasuje i która uczy prawdziwego biznesu poleceniowego a nie biznesu zysku i sukcesu.
Poza tym ciekawym jest jak każdy z nas definiuje słowo sukces. Dla mnie to są moje małe Mont Everesty. Np. Umycie zębów kiedy mi się nie chce,
I wiesz jeszcze czego się nauczyłam po tym wyjściu z sekty edukacyjnej i wyjściu z załamania? Tego, że dążyłam do definicji szczęścia, która nie była moją definicją.
Dzisiaj mam swoją własną definicje szczęścia. I są tam czasem takie małe elementy jak łyk cappuccino czy uczucie gorącego prysznica na skórze moich ramion i karku. Moje własne osobiste pojęcie szczęścia i moje własne osobiste pojęcie sukcesu.
Kiedy kroczę „swoją ścieżką”, wtedy jestem blisko siebie. A kiedy jestem blisko siebie to moja intuicja (cześć Boga) szepcze mi czy jest to zgodne ze mną czy dochodzi do kompromisu. Bo zaczyna się właśnie od tych małych kompromisów. To o czym pisałaś, że zapomniałaś dlaczego w ogóle poszłaś na to spotkanie o zdrowej żywności.
Każde doświadczenie mnie/ nas czegoś uczy. I mimo iż moje doświadczenie z pracą w biznesie MLM jest całkowicie inne niż Twoje to ważne jest być uważnym aby nie zboczyć ze „swojej ścieżki”.
Justa, życzę dużo zdrówka na wszystkich poziomach jestestwa bo jeszcze ta sprawa zbyt mocno Ciebie dotyka i boli.
Dziekuję za podzielenie się swoim doświadczeniem. Oj tak – świat miewa różne kolory, nie tylko czarny lub biały. Warto rozmawiać by poszerzać świadomość. Poruszasz bardzo ważną kwestię a mianowicie bycie blisko siebie. Będąc w strukturach MLM zobaczyłam, że jestem mało asertywna, podatna na opinię ludzi, krucha i wrażliwa. Mówiłam co mają robić a w zasadzie manipulowałam ludźmi (bo tak to trzeba nazwać) by robili tak jak ja chcę … to droga do nikąd. To nie moja “misja”, to nie moja bajka.
Również pozdrawiam i dziękuję za wpis 🙂
Polecam najbardziej merytoryczny film dotyczący MLM na jutubie. Nagrany przez człowieka, który zjadł na tym biznesie zęby, zarobił mnóstwo pieniędzy…. Ale jednak odszedł.
Zrozumiesz z niego dlaczego MLM NIE JEST piramidą finansową i być może dzięki temu zaprzestaniesz powielać nieprawdę.
1,5h zalet działania w MLM + 1,5h wad… Czyli konstruktywny, rzeczowy i realny obraz tego biznesu.
Twój wywód jest nacechowany emocjami, frustracją, żalem… i pewnie dlatego nie jest rzetelny. Jest wręcz stronniczy, zaburzając tym realny obraz biznesu MLM.
Witaj ! Masz rację, wywód nacechowany jest emocjami, trudno się z tym nie zgodzić. Mimo upływu czasu temat jest nadal żywy i mieszka w środku. Znam ludzi robiących biznes MLM i zachwalający jego strukturę (choć nie do końca wiem czy uczciwie). Znam ludzi, którzy wyszli z tego biznesu i stwierdzili, że nigdy do tego nie wrócą. Ludzie są różni a mój sposób postrzegania i odbioru rzeczywistości ma być przykładem dla innych by podejmując decyzje do wejścia w te struktury, podjęli je świadomie. Ja niestety tego nie zrobiłam i największy żal mam do siebie . Dziękuję Ci za pozostawiony komentarz.
Mój mąż jest od roku w Amway. Przestaliśmy się liczyć z synem dla niego jako rodzina. Mimo naszych wizyt w szpitalach, “konferencje” były ważniejsze. Widząc mój sprzeciw mąż podzielił się tym z mentorem, który chciał przyjechać do nas do domu mnie uświadamiać. Ja nie chcąc też być w organizacji jestem przyczyną niepowodzeń w biznesie. Wszelkie oszczędności sa przeznaczane na zakupy, które piętrzą się w domu a robione aby wyrobić wyznaczony procent.
Jak ja to doskonale znam. Piszesz, że mąż od roku jest w Amway i myślę sobie – to dopiero rok a już tyle “zniszczeń”. Im dalej w las tym więcej drzew. Na pewno nie chce też Ciebie zawieść jako mężczyzna więc im więcej kupuje towaru tym więcej musi sprzedać co łączy się z ciągłą nieobecnością w domu. Granica jest cienka. Ja ocknęłam się sama ale jak będzie w tym przypadku? Gdybyś cciała porozmawiać napisz do mnie – podam umer telefonu, podzielę się swoim doświadczeniem.
14 komentarzy
Paul
MLM może być normalną pracą, ale ludzie sobie go niepotrzebnie kompikują, bo żeby prać suplementy, albo żeby kupić żel do kąpieli i dostać za niego rabat lub zwrot środków i pokazać że to działa nie potrzeba żadnych szkoleń i prania mózgu. Sami ludzie zgotowali sobie ten los…
Justika
hmmm coś w tym jest. Wystarczy włączyć myślenie i zdrowo rozsądkowe podejście – czasami tego brakuje
Roman
Dziękuję za ten artykuł. Moja żona od 3 mieś. tkwi w sekcie MLM, nie mamy już o czym rozmawiać, nasze relacje są coraz gorsze. Nie ma potrzeby kontaktu z “normalnymi ludźmi”, jak przyjaciele, rodzina. Od rana do nocy tylko szkolenia, ciągle z telefonem, stosy kartek i innych nic nie wartych śmieci…no i mnóstwo wydanych pieniędzy na produkty. Walczę o utrzymanie małżeństwa i rodziny. Totalna destrukcja ale w oczach żony to sukces bo zbudowała już strukturę a po kolejnych otrzyma od firmy samochód do dyspozycji na 2 lata. W domu nie zajmuje się już niczym…
Dodam tylko, że była bardzo wierzącą osobą, obecnie zjeżdża po równi pochyłej w pustkę.
Pozdrawiam
Justika
Bardzo współczuję.
Nie znajduję w tej chwili żadnych słów ………
W moim życiu sprawdza się szczera rozmowa. Mówiąc rozmowa mam na myśli mówienie o sobie, swoich uczuciach, obawach i lękach. Może warto raz jeszcze usiąść do rozmowy i opowiedzieć szczerze swój ogląd rzeczywistości, pamiętając o dużej ilości miłości, współczucia i ciepła. 3 miesiące to krótki okres. Coś jej musi w tamtym miejscu dawać szczęście. Może “tam” otrzymuje coś czego brakuje jej w domu? (gdybam głośno). Gdybyś chciał porozmawiać napisz maila.
Trzymaj sie i odwagi!!!
Silver
Fajnie, że o tym napisałaś i że udało ci się przejrzeć na oczy oraz odejść. Ja spędziłam ponad 20 lat w sekcie SJ więc jestem bardzo wyczulona na programowanie neurolingwistyczne i próby manipulacji. Tak się jeszcze nad jedną sprawą zastanawiam. Otóż pewne firmy MLM oferują niby tanie produkty ale prowizja pośrednika jest uzależniona od zdobycia coraz to nowych klientów. Ci klienci podpisują pewne dokumenty online. Czy w tym wszystkim nie chodzi o gromadzenie gigantycznych baz danych osobowych po to żeby je odsprzedać innym firmom? Jeśli dane jednego klienta są warte średnio 0,70 zł a klientów jest 100 000 i ich dane odkupi 1 000 firm to widzę tu 70 mln zł zysku…
Justika
pozyskiwanie danych a potem ich sprzedaż – może być tak jak piszesz. Dziś też jestem wyczulona na wszelkiego rodzaju manipulacje – ot taka pozostałośc 🙂 Ps. 20 lat, wow, to kawał czasu.
Lexi
Bardzo ciekawy artykuł. Podniósł moją świadomość na temat sekt XXI wieku. Szkoda tylko, że artykuł jest za bardzo subiektywny.
Przykro mi, że miałaś takie doświadczenia w MLM. Ja mam zupełnie inne. Ale widziałam i nadal widzę wielu liderów ukierunkowanych tylko na zysk. A idea biznesu poleceniowego nie została stworzona w tym celu. Uświadomiłaś mi, że byłam w sekcie edukacyjnej w zupełnie innej branży – Public Speaking. I tam właśnie coach guru stosował manipulacje emocjonalną i dawał darmową wiedzę (zachętę), aby zapisać się na kolejny kurs edukacyjny, gdzie zdobędę więcej wiedzy i nauczę się tego wszystkiego co on potrafi i doznam „zbawienia” jak było to opisane w artykułach, które przytoczyłaś.
Jak z tego wyszłam? Załamanie nerwowe, ciężka depresja kliniczna i długi finansowe. Kursy szkoleniowe bardzo drogie, ale obietnica zwrotu z inwestycji jeszcze większa, o ile wprowadzi się w życie, to czego się nauczyłam u guru coacha. Czyli kult sukcesu, pieniądza i sławy. Przemiana wartości Ego i moc ludzka ponad Bogiem i Łaską.
Nie żałuje tego czego doświadczyłam. Poznałam życie jakie nie byłoby mi dane gdybym nie była częścią systemu edukacyjnego, w którym byłam. To było super High Life. Niestety cena jaką zapłaciłam to nie tylko pieniądze, ale również mało nie straciłabym życia.
Dzisiaj wybieram Slow Life. Dzisiaj wybieram bardziej świadomie. Nadal uwielbiam rozwój osobisty i korzystam z wielu specjalistów. Tylko, że dzisiaj żadnego z nich nie stawiam na piedestale.
Odnośnie MLM to moja up line jest przecudowną osobą. Musiałam trochę poczekać aby zmienić up line na taką, która mi pasuje i która uczy prawdziwego biznesu poleceniowego a nie biznesu zysku i sukcesu.
Poza tym ciekawym jest jak każdy z nas definiuje słowo sukces. Dla mnie to są moje małe Mont Everesty. Np. Umycie zębów kiedy mi się nie chce,
I wiesz jeszcze czego się nauczyłam po tym wyjściu z sekty edukacyjnej i wyjściu z załamania? Tego, że dążyłam do definicji szczęścia, która nie była moją definicją.
Dzisiaj mam swoją własną definicje szczęścia. I są tam czasem takie małe elementy jak łyk cappuccino czy uczucie gorącego prysznica na skórze moich ramion i karku. Moje własne osobiste pojęcie szczęścia i moje własne osobiste pojęcie sukcesu.
Kiedy kroczę „swoją ścieżką”, wtedy jestem blisko siebie. A kiedy jestem blisko siebie to moja intuicja (cześć Boga) szepcze mi czy jest to zgodne ze mną czy dochodzi do kompromisu. Bo zaczyna się właśnie od tych małych kompromisów. To o czym pisałaś, że zapomniałaś dlaczego w ogóle poszłaś na to spotkanie o zdrowej żywności.
Każde doświadczenie mnie/ nas czegoś uczy. I mimo iż moje doświadczenie z pracą w biznesie MLM jest całkowicie inne niż Twoje to ważne jest być uważnym aby nie zboczyć ze „swojej ścieżki”.
Justa, życzę dużo zdrówka na wszystkich poziomach jestestwa bo jeszcze ta sprawa zbyt mocno Ciebie dotyka i boli.
With Love ❤️
Lexi
admin
Dziekuję za podzielenie się swoim doświadczeniem. Oj tak – świat miewa różne kolory, nie tylko czarny lub biały. Warto rozmawiać by poszerzać świadomość. Poruszasz bardzo ważną kwestię a mianowicie bycie blisko siebie. Będąc w strukturach MLM zobaczyłam, że jestem mało asertywna, podatna na opinię ludzi, krucha i wrażliwa. Mówiłam co mają robić a w zasadzie manipulowałam ludźmi (bo tak to trzeba nazwać) by robili tak jak ja chcę … to droga do nikąd. To nie moja “misja”, to nie moja bajka.
Również pozdrawiam i dziękuję za wpis 🙂
Emilia
Polecam najbardziej merytoryczny film dotyczący MLM na jutubie. Nagrany przez człowieka, który zjadł na tym biznesie zęby, zarobił mnóstwo pieniędzy…. Ale jednak odszedł.
Zrozumiesz z niego dlaczego MLM NIE JEST piramidą finansową i być może dzięki temu zaprzestaniesz powielać nieprawdę.
1,5h zalet działania w MLM + 1,5h wad… Czyli konstruktywny, rzeczowy i realny obraz tego biznesu.
Twój wywód jest nacechowany emocjami, frustracją, żalem… i pewnie dlatego nie jest rzetelny. Jest wręcz stronniczy, zaburzając tym realny obraz biznesu MLM.
Pozdrawiam!
https://youtu.be/MnrS_Q8Pc7Y
admin
Witaj ! Masz rację, wywód nacechowany jest emocjami, trudno się z tym nie zgodzić. Mimo upływu czasu temat jest nadal żywy i mieszka w środku. Znam ludzi robiących biznes MLM i zachwalający jego strukturę (choć nie do końca wiem czy uczciwie). Znam ludzi, którzy wyszli z tego biznesu i stwierdzili, że nigdy do tego nie wrócą. Ludzie są różni a mój sposób postrzegania i odbioru rzeczywistości ma być przykładem dla innych by podejmując decyzje do wejścia w te struktury, podjęli je świadomie. Ja niestety tego nie zrobiłam i największy żal mam do siebie . Dziękuję Ci za pozostawiony komentarz.
Judith
Nigdy nie miej do siebie żalu o nic! Wszystko jest doąwiadczeniem. Wyszłas z tego mądrzejsza i silniejsza niż kiedykolwiek.
Justika
Staram się też tak myslec i patrzeć na rzeczywistość. Ból, który czasem odbija się echem przypomina mi gdzie jestem teraz 🙂 Dziękuję za komentarz 🙂
Maria
Mój mąż jest od roku w Amway. Przestaliśmy się liczyć z synem dla niego jako rodzina. Mimo naszych wizyt w szpitalach, “konferencje” były ważniejsze. Widząc mój sprzeciw mąż podzielił się tym z mentorem, który chciał przyjechać do nas do domu mnie uświadamiać. Ja nie chcąc też być w organizacji jestem przyczyną niepowodzeń w biznesie. Wszelkie oszczędności sa przeznaczane na zakupy, które piętrzą się w domu a robione aby wyrobić wyznaczony procent.
Justika
Jak ja to doskonale znam. Piszesz, że mąż od roku jest w Amway i myślę sobie – to dopiero rok a już tyle “zniszczeń”. Im dalej w las tym więcej drzew. Na pewno nie chce też Ciebie zawieść jako mężczyzna więc im więcej kupuje towaru tym więcej musi sprzedać co łączy się z ciągłą nieobecnością w domu. Granica jest cienka. Ja ocknęłam się sama ale jak będzie w tym przypadku? Gdybyś cciała porozmawiać napisz do mnie – podam umer telefonu, podzielę się swoim doświadczeniem.